INWESTOR
Pismo inwestycyjne


Moscow City – na miarę ex-imperium

Iwona Bortniczuk
Budowa wysokościowców jest motywowana dwoma podstawowymi celami: chęcią zwielokrotnienia zysków oraz prestiżem. Efekt tej kombinacji ma pokazać siłę budowniczych, ale niekiedy zdradza też ich słabości.

Moskwa to bez dwóch zdań jedno z najpotężniejszych miast świata. Skupia w sobie imperialny rozmach, skalę i butę kraju, łączy azjatycki przepych, sowiecką siermiężność i europejską elegancję. Od dawna wchłania i przetrawia na własną modłę obce wzorce – czego ciekawym przykładem jest „siedem sióstr Stalina” powstałych w latach pięćdziesiątych XX w. Ówczesna obsesja na punkcie Ameryki zaowocowała obiektami, którym – mimo wszystko – nie można odmówić wyjątkowości.

Rosja początku lat dziewięćdziesiątych to kraj pogrążony w kryzysie, co nie przeszkadzało jednak władzom Moskwy planować przedsięwzięć nieomal z innej planety. Już na wiosnę 1992 utworzono spółkę mającą zagospodarować przemysłowe tereny położone niespełna 4,5 kilometra od Kremla. W ich miejscu zaplanowano powstanie tzw. Moskiewskiego Międzynarodowego Centrum Biznesowego. Niezależni deweloperzy i uznani architekci mieli stworzyć spójny kompleks biurowo-handlowo-usługowy z wąską funkcją mieszkalną. Co istotne w zakorkowanej Moskwie, jest on położony przy Trzeciej Obwodnicy, a szybka kolej ma dowozić pasażerów do dwóch spośród trzech dużych lotnisk komunikacyjnych stolicy.

Projekt w swym założeniu zbliżony do paryskiego La Defence czy londyńskiego Docklands wyróżniają jednak proporcje. Przy niedużej powierzchni całkowitej ok. 100ha (z czego powierzchnia zabudowy to 60 ha) ma on docelowo zaoferować nawet 4 mln m2 powierzchni użytkowej. Podobną wielkość całkiem niedawno osiągnął warszawski rynek biurowy. Takie warunki determinują budownictwo wysokie. Mimo pozornej wszechmocy wieloletniego mera Jurija Łużkowa idea mająca przyćmić Europę, a nawet i metropolie amerykańskie długo jednak nie może się rozwinąć. W latach dziewięćdziesiątych powstały nieliczne obiekty – m.in. nieduży biurowiec z mostem pieszym nad rzeką Moskwą. Koncepcję najwyższego wysokościowca zaprezentowaną jeszcze w 1992 roku przez studio Normana Fostera zaczęto realizować dopiero pod koniec 2007. Budowie rekordowej wieży o wysokości całkowitej zwiększonej z 612 do 648 metrów sprzyjały ówczesne rekordowe ceny baryłki ropy. Wojna z Gruzją z sierpnia 2008 i kryzys światowy przyczyniły się do zastopowania prac w ciągu niespełna roku. Zdecydowanie dobrą decyzją dla Moskwy była rezygnacja z innego wieżowca, mającego w planach stanowić siedzibę ratusza i Dumy Miejskiej. Ten koszmarny nawet jak na tutejsze elastyczne normy obiekt miał straszyć mieszkańców metropolii swą stylizowaną na literę M masywną sylwetą o wysokości 308 m.

Zyski z kopalin pozwoliły jednak uruchomić w połowie poprzedniej dekady kilka innych dużych projektów, z których część jest obecnie w końcowej fazie. Do funkcjonujących już ćwierć kilometrowej wysokości wież Gorod Stolic (Capital City) i kompleksu Basznia na Nabiereżnoj dołączył rok temu najwyższy wieżowiec Europy Mercury City Tower. Jeszcze w 2014 oddane do użytku mają być Euroazja i Evolution oraz obiekt usługowy Galeria Centralna. W przyszłym roku planowane jest zakończenie prac na OKO i wyższej z bliźniaczych Wież Federacji. Tym samym, po 11 latach prac, incydentach z pożarami i sporych zmianach projektu Rosjanie będą mogli pochwalić się nowym, najwyższym wysokościowcem kontynentu sięgającym 373 metrów. Oba kompleksy robią wrażenie również innymi parametrami. Powierzchnia użytkowa każdego z nich to ok. 430.000 mkw., dla porównania Warsaw Spire liczy 100.000 mkw. Pomimo rażącej sztuczności założenia ten nabierający ostatnimi czasy kształtów cluster wieżowców jest bardzo spektakularny. Ścieśnione na wycinku rozległej panoramy miasta wysokościowce sprawiają wrażenie stworzonych specjalnie na potrzeby efektownych klipów i fotografii.

W kontekście kolejnej rosyjskiej awantury wojennej, sankcji i pogarszającej się koniunktury niemal pewne jest jednak następne spowolnienie rozwoju rynku budowy i najmu. Dane firmy CBRE dla całej Moskwy za pierwszy kwartał 2014 mówią o najniższym od 13 lat poziomie wynajętych powierzchni biurowych i spadku r/r o ponad połowę. Colliers potwierdza, że liczba pustostanów klasy A w połowie roku sięga 25%. Tymczasem w Moscow City oddano do użytku ok. 1,5 mkw. powierzchni użytkowej, a ponad 1,3 mln mkw. jest w budowie.

Ciekawe jest też umiejscowienie Moscow City na globalnej mapie podobnych inwestycji. Takie przedsięwzięcia częstokroć są rozważane nie tylko w kategoriach czysto finansowych. Tym bardziej oczywiste jest to w przypadku Rosji, kraju, w którym wszystko może mieć znaczenie polityczne. W czasach gdy powstawał pomysł na „Moskiewski Manhattan” wysokościowce kojarzone były nadal głównie z USA, a rosyjska stolica dopiero co przestała być centrum jednego z dwóch światowych bloków.

Przez ostatnie dwie dekady świat zmienił się znacząco, pojawiło się wielu potężnych graczy chcących i potrafiących wyrażać swe ambicje efektowniej. Wieże podobnej skali do moskiewskich powstają seryjnie w miastach takich jak Panama, Jakarta, Hanoi, Bombaj. Kolejne metropolie chińskie o niemówiących nic do niedawna nazwach budują giganty sięgające 500-700 metrów. Realizowany w zakolu rzeki projekt Moscow City miał kojarzyć się z położonym nad rzeką Hudson Nowym Yorkiem. Tymczasem zadanie przyćmienia Manhatanu nieporównanie lepiej wypełniła szanghajska dzielnica Pudong leżąca na wschodnim brzegu Huangpu.

Kiedy Moskwa w 2009 kasowała projekt Wieży Rosji, emir Dubaju cieszył się już widokiem swej najnowszej zabawki – właśnie wykańczanej Burdż Chalifa przekraczającej 800 m wysokości. Co więcej, szejkowie z Emiratów dali symbolicznego prztyczka w nos władzom w Moskwie. W Astanie, stolicy próbującego uniezależnić się od Kremla Kazachstanu, właśnie zaczyna wyłaniać sie z poziomu 0 zespół budynków Abu Dhabi Plaza, docelowo minimalnie większy od moskiewskich rekordzistów (382m).

Sytuacja na Ukrainie zredukowała tymczasem szansę na podobną „dyplomację budowniczych” w wykonaniu rosyjskim. Na przygotowania do budowy zaprezentowanych w 2008 bliźniaczych wieżowców Hermitage w Paryżu firma kierowana przez Emina Iskanderowa wydała już ponad 200 mln Euro. Inwestycja miała dotąd oficjalne wsparcie rządu rosyjskiego i niewątpliwie przychylność Francuzów. Wymuszone przez UE ochłodzenie stosunków, ale też prawdopodobne problemy z dalszym finansowaniem, mogą spowolnić prace nad dwoma punktowcami o wysokości 320m. Do czasu powstania tego kolejnego rosyjskiego projektu sir Normana Fostera największym wysokościowym „podarkiem Moskwy” pozostaje Pałac Kultury i Nauki w Warszawie.